W dobie XXI wieku wszechobecność blogów wszelkiej maści oraz niebywała aktywność przedstawicieli blogosfery w mediach stały się tak powszednie jak poranna kawa. Blogi zupełnie opanowały także i rynek fotografii ślubnej. Bez bicia przyznaję, że blogi, zwłaszcza amerykańskie, są głównym źródłem z którego czerpię inspirację. I to nie tylko w zakresie fotografii ślubnej, lecz fotografii szeroko pojętej. Na widok znacznej części amerykańskich blogów ślubnych jedyną słuszną reakcją wydaje się pełne podziwu gwizdnięcie (jak i ukucie nutki zazdrości – jak oni to robią, że wszystko wygląda jak z bajki, a ludzie chyba rzeczywiście żyją długo i szczęśliwie?).
Czas przedstawić debiutantów w kategorii blogi ślubne i przetrzeć szlaki innym. Proszę Państwa, blog Wedding Chicks! Na wstępie plus za przewrotną nazwę. Blog „wyskoczył” mi na Facebooku, a wobec takiej nazwy połączonej z wesołym (aczkolwiek i pięknym) logo, po prostu nie dało się nie polubić tej strony (potęga Facebooka jako niewyczerpanego źródła inspiracji ślubnych to temat na osobny post, na który, Kochani Czytelnicy, mam nadzieje, że będziecie z niecierpliwością czekać).
Delikatne brzoskwiniowe kolory w połączeniu z bielą i szarościami dominujące w szacie graficznej strony urzekają delikatnością i nieprzesłodzoną subtelnością. Jak na poczytny blog przystało, Wedding Chicks gości na stronie głównej reklamy – ograniczając się jednak do prawego paska strony. Banery nie mrygają, nie powiększają się, nie starszą swoją szpetnością, a wręcz uznać je można za estetyczne. Jak widać da się zarobić na reklamach, stosując je z wyczuciem i umiarem.
Jeśli chodzi o treści serwisu – Wedding Chocs zdecydowanie trzyma poziom. Mimo zapewne występujących artykułów sponsorowanych, zdjęcia ślubne współgrają ze sobą i są należycie wyselekcjonowane. Zgodnie z aktualnymi trendami dominują rustykalne klimaty, swojskie dodatki i urocze wesela na plaży. Pod względem fotograficznym warto zwrócić uwagę na niewielką ilość „szopa”, fotografowanie na niskich przysłonach, stylizowanie zdjęć na analogowe lub sięganie po tradycyjne techniki w rzeczywistości.
Co jeszcze ma do zaoferowania blog Wedding Chiks prócz niezwykle wysokiego poziomu artystycznego i pokaźnej ilości przepięknych, nierealnych wręcz, istot uwiecznionych na fotografiach?
Zakładkę sklep. Znajdziemy w nim całą masę prostych, stylowych produktów wizualnie bardzo trafiających w moje gusta. Bluzy, T-shirty, a przede wszystkim świetne ekologiczne torby z grafikami nawiązującymi do tematyki miłosnej – yeah!
Oprócz tego, Wedding Chicks oferuje nie lada gratkę – darmowe, personalizowane wzory zaproszeń ślubnych. Co więcej, na poziomie o niebo wyższym niż 99% wyrobów, które za niemałe pieniądze kupujemy po naszej stronie globu.
Podsumowując, zdjęcia ślubne udostępniane przez Wedding Chicks na Facebooku powodują, że mój wskaźnik estetyczny skacze gwałtownie w górę. Przy chwili refleksji stanowią świetny materiał edukacyjny – światło, kompozycja, emocje, ujęcie chwili. Konkurencja z Ameryki zdecydowanie zna się na rzeczy.
Namiary:
fb: https://www.facebook.com/weddingchicks
sklep: www.shop.weddingchicks.com
Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony www.weddingchicks.com
Ciekawy wpis 🙂 Pozdrawiam 🙂